Przejdź do głównej treści strony
Invest in Lubań
22-12-2014

Przez jednych zwane wrogiem publicznym numer jeden, przez innych przyjaciółmi od serca. Poza Antarktydą i daleką północą, można je spotkać niemal wszędzie. W Sztokholmie jeżdżą metrem, w Bośni przemycają narkotyki, zaś w Iranie podejrzewa się je o szpiegostwo.

Potrafią liczyć, mają doskonałą pamięć i niezawodną orientację przestrzenną, czyli własny GPS. Dodatkowo widzą na odległość 4 kilometrów i pokonują niesamowite dystanse z prędkością nierzadko dochodzącą do 100 km/h. Archetyp listonosza oraz symbol pokoju i miłości wykorzystywany w czasach wojennych do celów militarnych. Zdobywcy 32 medali Dickina – wyróżnień przyznawanych za męstwo. Geniusze, mutanci, dziwacy? Nie! To nasze gołębie.

Gołębie jako przedstawiciele gołębiowatych dzielą się na gołębie skalne (domowe i miejskie) oraz pocztowe. Gołębie pocztowe cenione są przez hodowców za umiejętność powrotu do rodzimego gołębnika z dalekich odległości. Ceny tych ptasich listonoszy zaczynają się od kilkudziesięciu złotych, jednak zdarzają się też osobniki warte ponad milion. Większość hodowców gołębi twierdzi, że ich najlepsze okazy są bezcenne. Podobnie uważa Pan Tadeusz Pałka – wieloletni pasjonat i wielokrotnie nagradzany hodowca gołębi z Lubania.


Pan Tadeusz gołębiami zajmuje się ponad 40 lat. Skarbnica wiedzy, jakiej nie powstydziłby się żaden ornitolog podkreśla, że to nie tylko jego, ale wręcz rodzinne zajęcie. Od początku mógł liczyć na wsparcie żony, a później dzieci. Zarażał swoim hobby do tego stopnia, że pod jego skrzydłami pojawiali się nowi pasjonaci tego sportu tacy jak A. Siemierz, J. Królicki, T. Tankielun, Z. Grubizna czy Z. Pasternak.
Hodowla pana Pałki (M.T.M.Pałka) powstawała na przestrzeni lat. W chwili obecnej hodowca jest posiadaczem 120 gołębi pocztowych, które od parunastu sezonów w lotach zajmują najlepsze pozycje. Dojście do tego pułapu wcale nie było takie proste i jak podkreśla pan Tadeusz, bez odpowiedniego zaangażowania i wsparcia bliskich mu osób nic by nie osiągnął. Duży wkład w hodowlę miał nieżyjący już syn – Mariusz, który zginął tragicznie na Międzynarodowych Targach Katowickich w 2006 roku. To właśnie z nim pan Tadeusz zaczął sprowadzać ptaki z Niemiec, Holandii oraz Belgii. Właściwa opieka połączona z dobrymi ptasimi zawodnikami zaczęła dawać efekty w postaci pierwszych sukcesów nie tylko w okręgu, ale i w rejonie, a w końcu i w kraju. Od 2000 roku możemy już mówić wręcz o paśmie sukcesów, gdyż prawie rokrocznie M.T.M.Pałka zdobywał tytuł mistrza bądź wicemistrza regionu w zależności od kategorii lotów. W 2013 roku hodowca zostaje II wicemistrzem Polski w kategorii A, po czym rok 2014 przynosi mu podwójne Mistrzostwo Polski w kategorii A (krótki dystans) i B (średni dystans).

Dobra passa trwa, lecz jak mawia staropolskie przysłowie „bez pracy nie ma kołaczy”. Hodowla gołębi to zajęcie niezwykle czasochłonne. Co prawda można połączyć hobby gołębiarskie z pracą zawodową, ale należy mieć na uwadze fakt, iż wówczas czas wolny spędzamy w gołębniku a nie w kinie (chyba, że leci akurat film o gołębiach). Pan Pałka twierdzi, że dla gołębia trzeba być weterynarzem, dietetykiem, trenerem i opiekunem w jednym przez 365 dni w roku. Ciągle należy się doszkalać, bo fachowa wiedza jest tu niezbędna. Obok czasu ważne w utrzymaniu gołębi są pieniądze. Im lepsze chcemy osiągnąć rezultaty, tym większe kwoty są nam potrzebne. Bo wiadomo – trzeba mieć gdzie gołębie trzymać, trzeba je odpowiednio odżywiać i pielęgnować, a co najważniejsze, na początku trzeba gołębia kupić. I tu zaczynają się schody, bo o ile stać nas na tańsze okazy z Polski, to o tych droższych z innych krajów (z racji ceny) przeciętny hodowca może jedynie pomarzyć.


W ostatnim czasie dało się słyszeć głosy obrońców praw zwierząt jakoby wyścigi skazywały gołębie na męczarnie i niepotrzebne cierpienie, a czasem nawet śmierć. Pan Tadeusz podkreśla, że owszem wyścigi mogą być męczące dla gołębia, ale to wynika zwykle ze złych warunków pogodowych w jakich nie powinno dochodzić do wyścigów. O ile gołąb jest zdrowy i leci w sprzyjającej aurze, to prócz sokoła, który jest jego naturalnym wrogiem, nic mu nie grozi. A tymczasem gospodarz czeka z niecierpliwością i z niesamowitą adrenaliną na przylot swoich ptaków, bo to one, a nie laury i puchary są w tej pasji najważniejsze.
Potrzebny czas i pieniądze to nie wszystko. Zdaniem pana Tadeusza oprócz dyspozycyjności i nakładów finansowych trzeba mieć również w sobie to coś, trzeba żyć tą pasją i po prostu lubić gołębie. Bo nie zawsze świetne zaplecze wystarczy. W dzisiejszych czasach popularny jest trend, ze bogaci ludzie wynajmują profesjonalistów do opieki nad hodowlą, a sami są dla nich tylko źródłem dochodu. O dziwo okazuje się, że doskonała pielęgnacja to jedynie podwalina, a nie gwarancja sukcesu. Lubański hodowca zauważa, że: Brakuje tego czegoś, brakuje pasji, chęci, serca. Ptaki to czują. Tym samym jest to jeden z niewielu sportów w którym się nie kupi wyników. I to jest w nim piękne, że pieniądz może pomóc, ale nie zastąpi zaangażowania i serca, które są tu niezbędne.


(JC)
 

Nasza witryna wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych. Jeżeli nie chcesz, by były one zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej na ten temat...