24 września 2016 roku w Muzeum Regionalnym w Lubaniu zrobiło się niezwykle barwnie. A to za sprawą otwarcia wystawy „Malarstwo Edwarda Batrucha”.
Pejzaże, martwa natura, portrety, akty i wątek rewolucji. Edward Batruch to malarz z pasją. Jego obrazy malowało samo życie, gdyż wypełniają je wspomnienia. Otaczający nas świat to niewyczerpana wena malarska. W sobotnie popołudnie malarz przybył na wernisaż z mocnym wsparciem rodzinnym. Nie zabrakło nawet pięcioletniego prawnuczka Filipka, który z dumą głosił: „mój dziadek maluje obrazy i bardzo mocno go kocham”. Jednak zanim zgromadzeni goście mogli nacieszyć wzrok piękna sztuką, dyrektor Muzeum Regionalnego w Lubaniu, Łukasz Tekiela przybliżył wszystkim samą ideę malarstwa lubańskiego i przede wszystkim sylwetkę bohatera ówczesnego wieczoru - Edwarda Batrucha.
- Malarze przynajmniej od XIX wieku stanowią ważny element krajobrazu kulturowego naszego miasta - rozpoczął dr historii, Łukasz Tekiela - Lubań może się pochwalić wieloma dziełami, których nie posiadają w swoich zbiorach okoliczne miejscowości. Dlaczego więc mielibyśmy stronić od kultywowania tej wartości? Polityka muzeum koncentruje się na tym, aby po pierwsze prezentować dzieła lubańskich malarzy, a po drugie stwarzać przestrzeń do prezentacji dorobku artystycznego malarzy żyjących w chwili obecnej. Bez tych ludzi Lubań byłby znacznie uboższy - podkreślał dyrektor.
Oglądając malarstwo E. Batrucha warto pamiętać o tym, że jego 80-letnie życie wypełniało wiele emocji. Gestapo, areszt bliskich, wojenna rzeczywistość i powojenne budowanie Polski, a w tym codzienne radości, ale też smutki. Obrazy lubańskiego malarza były wielokrotnie prezentowane publicznie, a niektóre z nich otrzymywały nagrody i wyróżnienia. Autor namalował łącznie ponad 600 dzieł. Większość z nich trafiła do krajowych i zagranicznych miłośników malarstwa. Obecnie artysta mieszka wraz z żona w Lubaniu. Po wstępie i gromkich brawach przeznaczonych dla bohatera wieczoru dyrektor zaprosił wszystkich na wernisaż, gdzie w obecności sztuki, przy dobrym ciastku i kawie można było podyskutować o twórczości lubańskiego malarza, ale też przypomnieć dawne czasy.
- W latach 80. powstał Klub Plastyka Amatora skupiający osoby, które poszukując patrona i miejsca do spotkań przyszły do ówczesnego muzeum - wracała pamięcią wieloletnia dyrektor lubańskiego muzeum, Bożena Adamczyk-Pogorzelec. - Wspólnie ustaliliśmy, że raz w miesiącu będziemy się spotykać z twórcami, do których dołączył pan Edward. Jako Muzeum Osadnictwa Wojskowego chcieliśmy, by klub zachował możliwie największą autonomię. Nie zamierzaliśmy wtrącać się w to, co twórcy czują, widzą i jak odbierają rzeczywistość. Jednocześnie pragnęliśmy ich zachęcić, aby malowali też Lubań. Członkowie klubu, który działał prawie 10 lat, stali się prekursorami działu lubańskiego malarstwa po 1945 roku. Zauważyłam wówczas, że ludzie w różnym wieku – zarówno 18-latek jak i 80-latek, dogadywali się świetnie. Organizowaliśmy wykłady z historii sztuki, zapraszaliśmy uznanych już twórców z Dolnego Śląska. Inicjatywa była odbierana bardzo pozytywnie. Działający przy muzeum Klub Plastyka Amatora trzykrotnie zdobył pierwsze miejsce w Wojewódzkich Przeglądach Sztuki Nieprofesjonalnej w Jeleniej Górze, a 3 maja 1987 r. uhonorowany został dyplomem Ministra Kultury i Sztuki - przypominała B. Adamczyk-Pogorzelec.
Podziwiając obecna wystawę dzieł malarza, oglądający szczególną uwagę zwracali na obraz "Rewolucja". W odróżnieniu od malowniczych pejzaży i w przeciwieństwie do spokojnej i stonowane martwej natury poraża dynamizmem. Odbiega od dzieł E. Batrucha, a jednocześnie przyciąga wzrok i zarażą niesamowitą energią.
- W zbiorach muzealnych mamy jedną pracę z 1987 roku, która nosi tytuł „Rewolucja” – zaznaczał dyrektor muzeum. - Ten obraz w zasadzie otwiera wystawę, a przy tym znacząco różni się od reszty dzieł. Z tego obrazu tchnie dzika energia, autor uchwycił to, co jest trudne do uchwycenia, czyli element dynamiczności, pędu, wyjątkowości, które charakteryzują rewolucję. A rewolucję trudno jest zdefiniować jednym słowem. Panu Batruchowi udało się ją zilustrować na płótnie. Myślę, że właśnie dlatego w latach ubiegłych dzieło zostało włączone do kolekcji muzealnej - podsumował Ł. Tekiela.
Obrazy lubanianina były podziwiane nie tylko w Polsce, ale też m.in. w Szwecji, Anglii czy Niemczech. Artysta obecnie nie maluje. Ale to nie koniec twórczości rodziny Batruchów. W kolejce po nowe nagrody, a przede wszystkim w kolejce do tworzenia stoi wnuczka samego malarza, gimnazjalistka Ania. Są chęci i entuzjazm, jest warsztat po dziadku i przede wszystkim talent. Wystarczy bacznie oglądać rzeczywistość i rozwijać pasję.
Jeszcze do 22 października w Muzeum Regionalnym w Lubaniu można zwiedzać wystawę „Malarstwo Edwarda Batrucha”.
(ŁCR)