Według psychoterapeutów, należy z dziećmi rozmawiać i na bieżąco mówić, co się dzieje. Jeśli my czujemy niepokój, to dziecko będzie to widziało i też będzie się niepokoić.
Najlepszym sposobem na to, żeby zapanować nad nerwową atmosferą, by przejąć kontrolę nad emocjami, jest nazwanie tego, co się dzieje. A więc powiedzenie: „To nowa sytuacja, pewne rzeczy muszą się teraz zmienić, ale wiemy co robić”. Gdy dziecko dostanie taki komunikat, będzie spokojniejsze. Ważne, by dać mu sygnał, że do tych zmian dostosujemy się chętnie, bo to ma nam dać bezpieczeństwo i chroni nasze zdrowie i życie. Wtedy nie zostanie to potraktowane jak kara, jako coś niepokojącego, lecz wręcz odwrotnie: dziecko zrozumie, że fakt, iż nie idzie do szkoły czy do przedszkola, wynika z przemyślanych decyzji, które nam służą.
Jeśli uda się przeprowadzić taką rozmowę w sposób, który sam w sobie niesie ładunek spokoju i wsparcia, pokażemy mu, że wiemy, co mamy robić, mamy sytuację pod kontrolą, będzie czuło, że może nam zaufać i to je uspokoi.
Pamiętajmy, że dzieci przywiązane są do codziennych rytuałów i stałe punkty dnia dają im poczucie bezpieczeństwa. Dlatego, ustal z dzieckiem plan dnia, np.
O konkretnej porze, usiądziemy do nauki. Potowarzyszę tobie – jestem ciekawy, o czym teraz się uczycie w szkole, a potem sobie odpoczniemy, tak jak najbardziej lubimy. W ten sposób dziecko dostaje komunikat, że nie jest osamotnione w nowej sytuacji, że my tym czasem zarządzamy, że będzie miało swój rytm, swoje punkty, zaplanowane aktywności.
Jeśli dziecko zada pytanie: Dlaczego mamy zostać w domu? Odpowiedzmy - Po to, żeby chronić zdrowie i zminimalizować ryzyko, że zachorujemy. Na pytanie: „A co, jeśli zachorujemy?”, odpowiedzmy spokojnie, że wiemy, co robić: jeżeli poczujemy się gorzej, zadzwonimy po pomoc i tę pomoc dostaniemy. Jeżeli dzielę się z dzieckiem swoją wiedzą, która wynika ze świadomości, co robić, to ono naprawdę będzie spokojniejsze. Tylko wytłumaczmy mu, co się dzieje i nie wybiegajmy w przyszłość dalej niż na najbliższe kilkanaście dni. Mówmy o tym, co wiemy – zostajesz w domu, ale zorganizujemy ten czas w ciekawy sposób. Ważne, aby dziecko widziało, że mamy na ten czas pomysł. Warto zwrócić uwagę, że wszystko co mówimy dzieciom i co je uspokaja – wpływa też kojąco na nas. Tak więc jeżeli uspokajamy dzieci, to wspieramy samych siebie.
Byłoby też dobrze, gdyby udało się zaplanować ten czas w miły sposób – niech tam będzie dużo przyjemności, niech to będzie czas, z którego będziemy się cieszyli, który będzie miał wspólny mianownik – jak fajnie, że mamy więcej czasu dla siebie. Może uda się porobić coś, na co nie ma czasu w codziennej bieganinie? Ale niech znajdą się w nim także ważne rzeczy do zrobienia zaplanujmy też obowiązki, żeby dzień był konstruktywny, maksymalnie dynamiczny. Jeżeli będziemy te dni planowali i uwzględniali w nich dzieci, to one będą lepiej odnajdywały się w nowej rzeczywistości.
Skoncentrujmy się na tych komunikatach z mediów, które są zgodne z prawdą, ale jednocześnie są wspierające. Jeżeli dziecko słyszy, że coraz więcej osób choruje, to nie zaprzeczajmy temu, powiedzmy mu, że tak bywa z chorobą zakaźną i dlatego tym ważniejsze jest to, żebyśmy przestrzegali reguł i starali się nie wychodzić z domu. I jeżeli będziemy tego przestrzegać, to ryzyko, że zachorujemy, jest mniejsze, a nawet, jeżeli zachorujemy, to wiemy, co robić. Wytłumaczmy, że o starsze osoby musimy dbać szczególnie, ponieważ ich zdrowie jest delikatniejsze, dlatego nie widzimy się z babcią i dziadkiem.
Warto powiedzieć dziecku, że w każdej chwili, gdy poczuje tęsknotę za babcią lub dziadkiem, możemy do nich zadzwonić. Ważne, żeby rozmowy z dziadkami wpisywać nawet w codzienny rytm. Pamiętajmy, że takie stałości są dla dzieci bardzo ważne. Spróbujmy na ten czas wprowadzić takie stałe punkty, które są adekwatne do tego wyjątkowego czasu. Podobnie możemy zrobić z przyjaciółmi i ze znajomymi. Możemy np. umówić się na telekonferencję po obiedzie, pozwólmy dziecku zadzwonić do koleżanki, czy do przyjaciela, lub porozmawiać na jakimś komunikatorze.
Jeżeli dziecko zapyta: A co, jeśli babcia zachoruje?, odpowiedzmy: Robimy wszystko, aby tak się nie stało. Teraz rozmawiamy przez telefon, a zobaczymy się dopiero, kiedy lekarze powiedzą, że będzie to bezpieczne. Jeśli mimo wszystko babcia zachoruje i będzie musiała pójść do szpitala, to po to, aby pomogli jej tam szybciej wyzdrowieć.
A co powiedzieć, gdy padnie to najtrudniejsze pytanie: „Czy babcia umrze?”
Niezależenie kogo to pytanie dotyczy: czy dziecko pyta o babcię, mamę czy o siebie – bo takie myśli też może mieć – mówmy to, co jest prawdą: Nie wiem jak będzie, nie mogę ci obiecać, że coś się wydarzy, albo nie wydarzy, ale mogę ci obiecać, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby nas chronić. A jeżeli ktoś z nas będzie potrzebował pomocy, to zrobię wszystko, aby każdy z nas wyzdrowiał. I tu postawmy kropkę. Czyli nie obiecujmy dziecku, że nic się nie wydarzy, bo tego nie możemy obiecać, ale uspokójmy je. Nie uciekajmy przed tym pytaniem, ale pokażmy, że wiemy co robić. Bo to pozwala odzyskać poczucie bezpieczeństwa w sytuacji trudnej i niestabilnej.