Stanisława Okraszewska świętuje w tym roku swoje setne urodziny. Z tej okazji z życzeniami odwiedziła ją nie tylko rodzina.
- Żyć trzeba na całego! Wszystko trzeba robić, pracować i w ogóle wszystko - podkreśla zapytana o receptę na długowieczność stulatka z Lubania. – Nigdy nie trzymałam żadnej diety, do dzisiaj lubię boczek sobie zjeść. A zdrowie, jak na te lata całkiem niezłe mam. Tylko nogi trochę dokuczają, bo na stawy chorowałam – mówi Stanisława Okraszewska.
Jubilatce faktycznie nikt nie dałby stu lat. Wygląda świetnie, ale co ważniejsze dobrze się czuje. Z wielką radością powitała zaproszonych gości, raz po raz podkreślając, jak bardzo cieszy ją ta wizyta. A wizyta była niecodzienna, ponieważ z życzeniami urodzinowymi zawitali Burmistrz Miasta Lubań Grzegorz Wieczorek oraz Kierowniczka Inspektoratu w Lubaniu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Joanna Lubikowska.
Burmistrz poza słowami uznania, gratulacjami od siebie i lubanian, przekazał jubilatce życzenia od Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska oraz Wojewody Dolnośląskiego Macieja Awiżenia.
Podczas spotkania nie zabrakło też wspomnień, których w życiowym bagażu stulatki uzbierało się całkiem sporo.
- Pochodzę z województwa białostockiego (Augustów, Jesionówka) – opowiadała seniorka. - Po wybuchu wojny moich rodziców przenieśli do Grajewa, a ja trafiłam do pracy na gospodarce w Niemczech. Pamiętam, że powrót do Polski był ciężki, nogi miałam odmrożone, a trzeba było iść cały czas. Nie było gdzie się zatrzymać, ani jedzenia nie było, ani nic. A ostatecznie i tak wyjechałam z dwiema koleżankami za pracą na zachód. I tak trafiłam w 1949 r. do Lubania. Zaczęłam pracować w lubańskim szpitalu, gdzie przepracowałam dwadzieścia cztery lata – wracała pamięcią lubanianka.
Ale wiadomo, że nie samą pracą człowiek żyje.
- Później wyszłam za mąż – kontynuowała stulatka. - Tutaj w Lubaniu poznałam męża. Pracował w wojsku, zapoznaliśmy się i za niego wyszłam. I tak ułożyło mi się życie w Lubaniu, cały czas w Lubaniu. Mieszkałam i do tej pory nadal tu mieszkam. Pobudowaliśmy się i życie się ułożyło i było dobrze – podsumowała z uśmiechem jubilatka.
Dzisiaj w życiu pani Stanisławy jest niezwykle gwarno. Oprócz córki i dwóch synów może pochwalić się siedmiorgiem wnuczków, czternaściorgiem prawnuczków, a nawet trojgiem praprawnczuków.
- Dziś gościmy Państwa kameralnie, bo większą imprezę zaplanowaliśmy na weekend - zdradziła córka solenizantki, Barbara Markowska. - Chciałam zrobić mamie niespodziankę, ale doszłam do wniosku, że lepiej będzie ją uprzedzić. Korzystając z okazji, w imieniu całej rodziny składam mamie życzenia bogate w zdrowie, pomyślność, radość, pociechę z dzieci, wnuków, prawnuków i praprawnuków. Wszystkiego najlepszego! – życzyła B. Markowska.
Razem ze wszystkimi mieszkańcami dołączamy się do życzeń.
(ŁCR)